Płać kartą kredytową. Zawsze!

Załóżmy, że masz wolne 20, 50 a może i 500 tysięcy złotych. Wystarczające ilość pieniędzy, by pozwolić sobie na dobry urlop, nowy telewizor a nawet samochód czy dom. Jeśli dodać do tego dobrą pracę i perspektywy na życie – teoretycznie o słowie „kredyt” można zapomnieć. Nieważne jednak, czy masz na koncie kilka czy kilkadziesiąt tysięcy – i tak warto wyrobić sobie kartę kredytową.

Na co mi kolejna karta?

Pewnie z wielu z was stwierdzi: „nie potrzebuję kolejnego plastiku, w dodatku z łatwo dostępnym kredytem”. I tu od razu uwaga co do drugiej części zdania: jeśli wiesz, że z powodu karty kredytowej Twoje (bezmyślne) wydatki wzrosną – od razu sobie odpuść. Bank bardzo ucieszy się, jeśli zbytnio się zadłużysz i ciężko będzie spłacić swoje zobowiązania w ciągu kilkudziesięciu dni (do tzw. grace period, czyli czasu po którym naliczane zaczną być wysokie odsetki – zazwyczaj ponad 20%). Jeśli natomiast nie jest ci potrzebny kredyt i wolisz zapracować na swoje wydatki, karta kredytowa będzie… idealna dla ciebie.

Nielogiczne?

Zaraz okaże się, że wcale nie. Po pierwsze – kilka polskich banków oferuje karty kredytowe z tzw. cashbackiem rzędu 1% – 1.5%. Innymi słowy za każdą płatność kartą bank odda ci część wydatków. Nieważne, czy zapłacisz za bułki w sklepie (choć do tego polecam inną kartę) czy kupisz bilet lotniczy za kilkaset lub kilka tysięcy złotych. Wydawać by się mogło, że ułamki procenta zwrotu to niewiele, ale kupując np. nowy telewizor, komputer czy nawet samochód każdy procent może być odczuwalny dla naszego portfela. Dla towaru o przykładowej wartości 5000 PLN dostaniemy cashback w wysokości 50 – 75 PLN (1 – 1.5%, zależnie od banku). Co więcej, jeśli zakupu dokonamy np. w pierwszym dniu okresu rozliczeniowego karty, na spłatę zadłużenia będziemy mieli ponad 50 dni (grace period)!

Po co się zadłużać?

Dlaczego na początku wpisu zwracałem uwagę, że zadłużanie się jest bezsensowne a teraz sam do tego namawiam? Bo zadłużamy się tylko wtedy, kiedy mamy pieniądze na dany zakup. W ten sposób zamiast zapłacić za coś ze swoich oszczędnościami – płacimy pieniędzmi pożyczonymi od banku. W momencie, kiedy zbliża się koniec „darmowego kredytu” – po prostu spłacamy zadłużenie. A przez 50 dni nasze pieniądze… pracują na siebie! Zarabiamy na tym podwójnie, bo oprócz wspominanego cashbacku, nasze pieniądze leżą sobie spokojnie na koncie oszczędnościowym lub lokacie. Nawet przy oprocentowaniu rzędu 6% brutto, nasz hipotetyczny telewizor o wartości 5000 PLN zarobi na siebie dodatkowe 30 PLN. W ten sposób zakup będzie nas w rzeczywistości kosztował około 100 PLN (2%) mniej.

Nawet jeśli posiadasz kartę kredytową, która nie ma usługi cashback – i tak nią płać. Twoje pieniądze będą w tym czasie mogły na siebie zarabiać, o ile tylko będziesz je trzymał na odpowiednim koncie.

Opłaty

Pamiętaj tylko, że karta kredytowa nie zawsze się opłaca. Jeśli bank nie zaproponuje ci karty bezpłatnej (np. mBank zwalnia z opłaty za kartę przez pierwszy rok dla swoich obecnych klientów) lub niemożliwe jest spełnienie warunków, dzięki którym karta pozostanie bezpłatna – zastanów się, czy to się opłaca. Przy niewielkich wydatkach opłaty mogą zjeść zyski.

A może gotówką?

Jednak i tu dalej pozostaje furtka do niższych zakupów. Nawet jeśli nie mamy możliwości uzyskania karty kredytowej, a telewizora nie kupujemy w markecie – możliwe jest zapłacenie za towar kilka procent mniej. Sprzedawcy wolą bowiem rozliczy się z nami w gotówce, niż za pomocą karty płatniczej. Każda transakcja bezgotówkowa obciążona jest bowiem marżą pośrednika w wysokości sięgającej nawet 2-3%. Skoro sprzedawca i tak odda część zysku pośrednikowi – czemu miałby nie oddać jej tobie, przy okazji zyskując sobie zadowolonego klienta? Tutaj czasem przydadzą się umiejętności negocjacji, ale przy większych zakupach gra jest warta świeczki :-)

Sprawdzaj zniżki

Wiele banków posiada również specjalne programy rabatowe dla swoich klientów. Wspomniany mBank (lub multibank) zapewnia ich całkiem sporo. Zniżki w ciekawych sklepach zapewnia też karta kredytowa Impresja. Zachęcam więc do przeglądnięcia stron innych banków – być może inna oferta wyjątkowo spodoba się Tobie.

Nie przegap!

Komentarze

  • opłaty za wznowienie karty dość łatwo można uniknąć. Wystarczy złgosić do banku, że chcemy zrezygnowac z karty (należy to zrobić na minimum miesiac przez upływem roku) podając powód „zbyt wysokie koszty odnowienia karty”.
    W większosci banków uruchamiany jest wtedy proces utrzymania klienta i kartę mamy na kolejny okres za darmo albo za połowę standardowej opłaty.
    Jest pewna wada – do czasu kontaktu działu utrzymania klienta, karta jest zablokowana.

    nomia Odpowiedz
  • @nomia, dokładnie, sam niedługo będę musiał negocjować opłatę za jedną kartę, a jak nie to… zastrzeżenie i wyrobienie nowej, znów na rok za free.

    Ponoć „liderem” jeśli chodzi o przedłużanie w nieskończoność darmowej karty/konta jest Citi – można dzwonić, mówić, a oni nie dość, że się zgodzą, to czasami i podwyższą cashback na zakupy np. do końca miesiąca :-)

    Michał Odpowiedz
  • Wow, kapitalna porada z tym wypowiedzeniem umowy karty :)
    Analogicznie warto tak samo robić w przypadku abonamentu na telefon komórkowy. Już po złożeniu przeze mnie wypowiedzenia zaczęli prześcigać się w ofertach. Były duuużo lepsze, no ale ja naprawdę chciałem odejść do konkurencji, więc ostatecznie procedura utrzymania klienta nie pomogła ;)

    Zbyszek Grabowski Odpowiedz
  • Niestety cashback BPH jest już nieaktualny. Zmienili na spożywkę i restauracje, ale pierwsze korzystniej wychodzi u konkurencji, a drugie nie jest tak atrakcyjne.
    Jakieś alternatywy?

    Jarek Odpowiedz
  • Ma ktoś sposób na sztuczne zawyżenie dochodów? Jak przebiega weryfikacja przez bank? Dzwonią do kadr? Wymagają pisemnych zaświadczeń?

    TheArt Odpowiedz
  • w mBanku czy Millennium wystarczy poobracać pieniędzmi – przelewać sobie przez parę miesięcy po kilka tysięcy (i wypłacać/przelewać dalej). Sami zaproponują bez żadnych pytań.

    Michał Odpowiedz
  • W PKO podobnie, jednak to wymaga czasu, a coś instant?

    TheArt Odpowiedz
  • „Jeśli zakupu dokonamy np. w pierwszym dniu okresu rozliczeniowego karty, na spłatę zadłużenia będziemy mieli ponad 50 dni (grace period)!”
    — heheh, właśnie tak ostatnio robię, przy większych zakupach sprawdzam, na której karcie kredytowej będę miał najbardziej oddalony termin płatności, często też czekam parę dni do dnia wygenerowanie wyciągu (przeważnie na przyszły można kupować już dzień–dwa wcześniej, bo księgowanie trochę trwa). To też kolejny powód, dla którego często wybieram kk TMUB — ma okres bezodsetkowy do 58 dni, to zdecydowanie najwięcej ze wszystkich moich.

    Don Quijote de la Mancha Odpowiedz
  • Skomentuj

    Chcesz mieć pewność, że nikt inny nie podpisze się twoim nickiem? Zarejestruj się (lub zaloguj) na LiveSmarter!

    Ostatnie wpisy