Lokaty bankowe są stałym elementem naszego finansowego życia. Nie ma się czemu dziwić: dają nam pewną stopę zwrotu przy zachowaniu maksimum bezpieczeństwa. Oczywiście nie ma róży bez kolców: najczęściej do zdobycia najwyższego oprocentowania konieczne jest spełnienie określonych warunków, a depozyty długoterminowe są zazwyczaj nisko-oprocentowane i niekoniecznie odpowiadają aktualnej, w danym momencie, sytuacji na rynku. Z czego więc skorzystać, jeśli chcemy ulokować swoje środki nawet na kilka lat i jednocześnie nie martwić się o oprocentowanie? Jak zabezpieczyć nasze pieniądze przed inflacją i nie przejmować się dodatkowymi warunkami, typu przyniesienie nowych środków albo kwota maksymalna depozytu? Wystarczy, że skorzystamy z obligacji skarbowych, czyli papierów wartościowych oferowanych przez Skarb Państwa. O nie dostaję zresztą ostatnio coraz więcej pytań, choćby dlatego, że od kilku miesięcy dostępne są z poziomu bankowości elektronicznej Pekao S.A. – czyli drugiego największego banku w Polsce.
Zacznijmy jednak od podstaw. Obligacja to papier wartościowych wydany na określonych zasadach przez danego emitenta. Jest to więc pewnego rodzaju umowa – my pożyczamy swoje pieniądze, a emitent zobowiązuje się do tego, aby je nam oddać – stając się w ten sposób naszym dłużnikiem. Zazwyczaj oprócz zwrotu kapitału otrzymujemy też odsetki, które mogą być wypłacane w dowolny sposób – np. co miesiąc, co pół roku, co rok, albo i na koniec naszej umowy, czyli w momencie zapadalności obligacji.
Brzmi trochę jak lokata, prawda? Różnica jest jednak taka, że obligacje może wyemitować nie tylko państwo, ale np. firma. Nie ma tu również żadnego gwaranta ochrony środków, jaką w przypadku depozytów pełni Bankowy Fundusz Gwarancyjny. Innymi słowy to my bierzemy na siebie pełne ryzyko tego, że dany emitent odda nam pieniądze.
Dlatego warto tu podkreślić, że w przypadku obligacji korporacyjnych (czyli emitowanych przez firmy) należy być ostrożnym, bo co jakiś czas możemy słyszeć o default’cie, czyli niewypłacalności danego emitenta – jak choćby w przypadku przymusowej restrukturyzacji Getin Banku. W tej sytuacji osoby lokujące środki w Getin Banku zostały ochronione przed utratą kapitału, natomiast osoby posiadające obligacje Getin Banku – straciły wszystko.
Jaki z tego wniosek? Bardzo mocno upraszczając: czym emitent pewniejszy (większy, stabilniejszy), tym jego obligacje wydają się bezpieczniejsze. Dlatego w zasadzie najpewniejszym emitentem obligacji wydaje się Skarb Państwa – zresztą obligacje emitowane przez państwa są nazywane obligacjami skarbowymi, aby odróżnić je od bardziej ryzykownych obligacji korporacyjnych. Abyśmy bowiem nie dostali środków od danego kraju, musiałby on zbankrutować – a do tego, w przypadku Polski, nam raczej daleko.
A jakie obligacje skarbowe mamy do wyboru? Opcji jest całkiem sporo, dlatego warto przeanalizować każdą z nich osobno.
Obligacje 3-miesięczne OTS
Obligacje skarbowe o najkrótszym okresie oszczędzania to 3-miesięczne, stałoprocentowe papiery wartościowe o symbolu OTS. W chwili publikacji tego wpisu zarobimy na nich 3% w skali roku, a odsetki zostaną wypłacone przy wykupie obligacji. Cena tej (jak i każdej kolejnej opisywanej) obligacji to 100 zł, a kupić ich możemy dowolną ilość – co oznacza, że możemy lokować dosłownie każdą kwotę podzielną przez 100.
Obligacje OTS są więc (od strony matematycznej) niemal dokładnym odpowiednikiem lokat: przelewamy środki, kupujemy obligacje, a po 3 miesiącach odbieramy kapitał powiększony o odsetki.
Obligacje roczne ROR
Ale nie zawsze tak jest. Znacznie ciekawiej robi się bowiem przy kolejnym typie obligacji skarbowych, czyli rocznych o symbolu ROR. Są to bowiem obligacje zmiennoprocentowe – co oznacza, że w trakcie trwania naszej umowy wysokość oprocentowania będzie się zmieniać. Jak? W pierwszym miesiącu zarobimy (w tym momencie) 6,75% w skali roku, natomiast w kolejnych miesiącach – tyle, ile wynosi stopa referencyjna NBP (na ten moment to 6,75%). Oznacza to, że jeśli Rada Polityki Pieniężnej zdecyduje się na podwyższenie stóp procentowych – to i my automatycznie zarobimy więcej. Jeśli natomiast RPP obniży stopy – to zarobimy mniej. Łatwo więc zauważyć, że obligacje te mogą być najbardziej opłacalne wtedy, kiedy przewidujemy podwyżki stóp procentowych.
Obligacje roczne mają jeszcze jedną ciekawą cechę: odsetki wypłacane są nie w dniu zapadalności obligacji, ale co miesiąc. Oznacza to, że niejako stajemy się „rentierami”, bo co miesiąc na nasze konto wpływa umowna kwota, zależna od wysokości stóp procentowych.
Obligacje 2-letnie DOR
Obligacje dwuletnie DOR to niemal kopia obligacji rocznych. Oprócz dłuższego czasu trwania różnią się one jeszcze jednym detalem: oprocentowanie jest równe stopie referencyjnej NBP powiększonej o marżę w wysokości 0,1. Oznacza to, że na ten moment zarobimy tam 6,75% + 0,1% = 6,85% w skali roku.
Obligacje 3-letnie TOS
Kolejne dostępne obligacje skarbowe to trzyletnie papiery o symbolu TOS. Ich oprocentowanie jest stałe i wynosi 6,85% w skali roku. Kapitalizacja odsetek odbywa się co roku, natomiast odsetki zostaną nam wypłacone dopiero na koniec okresu – czyli po trzech latach. Przykładając to „na nasze”: kupując obligacje za 100 zł po roku jej wartość urośnie z 100 do 106,85 zł, po kolejnym roku – do 114,17, a na koniec – do 121,99 zł (razem 21.99%). Ma to dwie zalety: po pierwsze – nie musimy nic robić, aby po roku pracował nie tylko nasz ulokowany kapitał, ale również odsetki. Po drugie – podatek 19% od zysków kapitałowych (tzw. podatek Belki) zostanie naliczony dopiero po trzech latach – dzięki czemu przez cały okres trwania obligacji będzie na nas pracować kwota brutto.
Na koniec dodam, że obligacje 3-letnie o powyższej konstrukcji mogą być świetnym wyborem w czasach, kiedy planowane są obniżki stóp procentowych. Zaklepujemy sobie bowiem stałe oprocentowanie na cały trzyletni okres.
Obligacje indeksowane inflacją 4-letnie COI
Kolejny typ obligacji to papiery czteroletnie o symbolu COI. Te ponownie są zmiennoprocentowe, ale tym razem indeksowane inflacją. Na ten moment oferują one 7% w pierwszym roku, a w kolejnych latach: wysokość inflacji + 1%. Oznacza to, że ochronimy w ten sposób swoje środki przed inflacją – choć pamietajmy, że od swojego zysku musimy zapłacić 19% podatku. Ten będziemy zresztą płacić co roku, bo w przypadku obligacji COI odsetki wypłacane są co roku.
Pamiętajmy również, że wskaźnik inflacji używany do określenia oprocentowania obligacji jest ustalany w miesiącu poprzedzającym pierwszy miesiąc okresu odsetkowego. Przekładając to na nasze: jeśli obligacje kupimy w styczniu, to po roku do ustalenia wysokości oprocentowania (na kolejny rok) zostanie użyty wskaźnik inflacji z listopada.
Obligacje indeksowane inflacją 10-letnie EDO
Zasada działania obligacji dziesięcioletnich jest bardzo podobna do tych czteroletnich. Różnica jest jednak taka, że pierwszym roku zarabiamy (na ten moment) 7,25%, natomiast w kolejnych latach: inflacja + marża 1,25%. Co równie istotne: wypłata odsetek następuje nie co roku, ale dopiero przy wykupie obligacji. Oznacza to, że przez 10 lat nasze środki pracują dla nas w kwocie brutto i dopiero na końcu pobierany jest od nich podatek od zysków kapitałowych. Tu efekt procentu składanego może być już naprawdę odczuwalny.
Czy oprocentowanie obligacji może się zmieniać?
I tak i nie. Charakterystykę danej serii obligacji opisuje list emisyjny, publikowany co miesiąc na stronie emitenta. Tam zawarte są wszystkie informacje o oprocentowaniu. Oznacza to, że jeśli kupimy dane obligacje, to nic już nam się nie zmieni – i zarobimy tyle, ile opisane w liście emisyjnym. Umawiamy się na dane warunki i zapominamy o temacie. Oczywiście wybierając obligacje zmiennoprocentowe oprocentowanie będzie się zmieniać – zgodnie z umową.
Jak można się jednak domyślić Skarb Państwa ma prawo zmienić warunki przyszłych serii obligacji. Oznacza to, że ich warunki mogą stać się bardziej atrakcyjne (jak stało się kilka miesięcy temu dla obligacji indeksowanych inflacją) ale również mniej atrakcyjne. Identycznie zresztą jak banki robią z lokatami – to, że dziś mamy gdzieś 8% nie oznacza, że tyle będzie jutro – no chyba, że zaklepiemy sobie takie warunki lokując tak swoje środki.
Przedterminowy wykup obligacji
Być może niektórym z was nasunęło się tutaj pytanie: a co, jeśli warunki przyszłych emisji obligacji będą lepsze? Czy mogę „zerwać” umowę i ulokować swoje środki jeszcze raz, tak jak to ma miejsce w przypadku lokat? I tak i nie. Po pierwsze – możemy wezwać emitenta do przedterminowego wykupu naszych obligacji ale tylko w określonym terminie – minimum 7 dni po sprzedaży obligacji i minimum 20 dni przed dniem wykupu. Po drugie i co ważniejsze: to zazwyczaj kosztuje, więc wszystko trzeba przeliczyć.
Obligacje 3-miesięczne są jedynymi, których przedterminowy wykup jest darmowy. W przypadku obligacji rocznych musimy natomiast zapłacić 0,50 zł (czyli 0,5% wartości obligacji) – chyba, że naliczone odsetki w pierwszym roku są niższe, niż by to kosztowało – wtedy opłata wynosi tyle, ile narosłe odsetki (czyli dostajemy 100% kapitału). Analogicznie jest dla obligacji 2-, 3- i 4- , tylko przedterminowy wykup to koszt 0,70 zł (0,7%). Najdrożej jest w przypadku obligacji 10-letnich – tam koszt wykupu to 2 zł, oczywiście pod warunkiem, że nasze środki już tyle zarobiły (inaczej tyle, co odsetki).
Na koniec jeszcze jedna istotna kwestia: wykup nie odbywa się od razu, ale trwa 5 dni roboczych – oznacza to, że środki dostaniemy realnie po nawet tygodniu.
Zamiana obligacji
Całkiem ciekawy jest też mechanizm zamiany obligacji (czyli coś, co możemy porównać do automatycznego odnowienia lokaty z bonusem za lojalność). Najpóźniej 3 dni robocze przed wykupem obligacji możemy zgłosić, że nie chcemy odzyskiwać swoich środków, ale chcemy, aby dalej dla nas pracowały. Dostaniemy wtedy niejako bonus: cena zamiany jednej obligacji wyniesie nie 100 zł, ale 99,90 zł. Oznacza to, że jako „stały klient” będziemy mogli kupić nieco więcej obligacji, niż klient z nowymi środkami.
Tu jednak pewne zastrzeżenie: w chwili obecnej wszystkie obligacje mogą zostać zamienione po cenie 99,90 zł, oprócz obligacji 3-miesięcznych – tam zamiana odbywa się po standardowej cenie 100 zł.
Jak dokonać zakupu obligacji?
Zakup obligacji jest w tym momencie najprostszy dla klientów Pekao – wystarczy, że zalogujemy się do bankowości internetowej i podpiszemy umowę o obsługę obligacji skarbowych. W analogiczny sposób zresztą kupimy obligacje skarbowe, co najlepiej prezentują poniższe filmy oraz strona internetowa banku.
Wpis powstał we współpracy z Pekao S.A., jednak bank nie miał wpływu na zamieszczoną treść. Sam zresztą również korzystam z oferty obligacji skarbowych, które są bardzo dobrym dopełnieniem lokat bankowych i kont oszczędnościowych. Zamiast bowiem przeskakiwać z kwiatka na kwiatek można się raz na kilka lat pozbyć „problemu” lokowania środków – oczywiście tych, których nie planujemy wydawać przez najbliższy okres.
Komentarze
Pytanie do osób, które kupiły COI 4 letnie w październiku 2023; sprzedajecie czy zostawiacie?
• BiancaMWiększość zostawiam
• DobcioSprzedawanie się kompletnie nie opłaca po uwzględnieniu opłaty za wcześniejszy wykup. Będzie 5,55 bez szału, ale to tylko rok.
• AnguloPrzecież ta opłata to 0,7, czyli nawet z nią to tak jakby 6,25% na rok. Obecnie jest 6,30% w nowej emisji więc pod kątem samego oprocentowania w nadchodzących 12. miesiącach wciąż minimalnie bardziej opłaca się zerwać COI1027 i kupić COI1028. Do tego w kolejnych latach marża o 0,25% większa. Oczywiście, trzeba też wziąć pod uwagę że teraz jest wyższa opłata za wcześniejsze zerwanie (2%) no i COI1027 kończą się rok wcześniej, ale nie rozumiem tego totalnego nastawienia w stylu „kompletnie” się nie opłaca. W rzeczywistości wartości są bardzo podobne, a w perspektywie trzymania do daty zapadalności, to nowa emisja wciąż lepsza niż trzymanie starej.
• DaugernJa zostawiam właśnie ze względu na niższą cenę wcześniejszego wykupu
• DobcioDla zakupionych 4-letnich obligacji w październiku 2023r. oprocentowanie w pierwszym roku wynosi 7%. Na następne lata jest 1,25%+inflacja. W drugim roku 4-letnie obligacje będą miały oprocentowanie- 1,25%+4,3%/ inflacja za sierpień 2024r ogłoszona we wrześniu/ wynosiła 4,3%. W drugim roku obligacje 4-letnie zakupione w październiku 2023r. dadzą zysk w wys. 5,55%. Warto je trzymać?
• KarolaMam ten sam dylemat. We wrześniu kupiłam TOS’y z myślą, że najprawdopodobniej odsprzedam COI’y z października 2023/żeby nie mieć zbyt dużo na obligacjach/, ale teraz to już mam mętlik w głowie. A decyzję muszę podjąć dzisiaj.
• BiancaMCzy już wiadomo jaki będzie limit wpłat IKE w 2025?
• Romuald3xprognozowane średnie miesięczne wynagrodzenie. Rząd narazie przyjął 8673 zł, ale to jeszcze nie ostateczna wartość, natomiast nie spodziewałbym się ogromnych wahnięć. Między 25-26k powinno być.
• DaugernWarto wykupować przed terminem COI1027?
• fhdszjJa miałem niewielką paczkę COI1026 i wykupiłem, na tyle wcześnie, by ewentualnie zdążyć jeszcze zakupić październikowe COI. Ale nie muszę tego robić, na KO obecnie można dostać 6,25% no i czekam na ofertę listopadową. Z tego co pamiętam oprocentowanie wskoczyło mi na 5,3%, z opłatą 0,7 to tak jakby 6,0% a teraz wciąż w pierwszym roku płacą 6,3%, a w kolejnych byłoby u mnie 0,5% różnicy rocznie na marży.
• DaugernW listopadzie bez zmian …
• ketonOdsetki za COI1027 zakupionych 26.10. 2023 powinny być na koncie 26.10 z rana, a ich nie ma. Czy to dlatego, że weekend? Poza tym są one gdzieś widoczne? Nigdzie w rejestrze obligacji nie mogę ich wypatrzyć.
• BiancaMZobacz w historii dyspozycji.
• keram7mMoże, że weekend, jeśli kontem powiązanym gdzie wypłacane są odsetki nie jest PKO.
W historii dyspozycji nie ma nic o tych odsetkach, konto powiązane PKOBP -tu zakupione obligacje. Pewnie przez weekend gdzieś wiszą.
• BiancaM